Forum Forum klasy Czwartej ;) b Strona Główna Forum klasy Czwartej ;) b

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kawały
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum klasy Czwartej ;) b Strona Główna -> Informacje Absurdalne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł.




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Kłodzko

PostWysłany: Nie 11:24, 19 Lis 2006    Temat postu:

Z powodu nie dawania przez Was komentarzy, zawieszam działalność. Więcej z mojej strony kawałów nie będzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz




Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Z tego, co mnie boli.

PostWysłany: Nie 19:48, 19 Lis 2006    Temat postu:

A za to ja znalazłem na joemonsterze odpowiedniki Potterowego "Sein Vater ist Arsch" i parę innych lapsusów językowych:

Lekcja niemieckiego, grupa początkująca.
Zadanie: Ułożyć zdania z różnymi słówkami m.in. pojawiło się tam Jahren.
Wszyscy czytają, dochodzi do jakiegoś typa, co to widać, że lubi sobie zapalić "śmiesznego papieroska" i jego zdanie:
Haben Sie etwas zu Jahren?

* * * *

Ja łaskocząc przyjaciółkę pytam:
Gdzie masz jeszcze łechtaczki...

* * * *

W Warszawie jest takie coś jak piekarnia, która nazywa się "Putka". Ot piekarnia Putka. Po bułgarsku natomiast słowo "putka" oznacza nic innego jak "p***zda" wyobraźcie sobie śmiech znajomych Bułgarów, którzy widzą taka nazwę piekarni. Druga sprawa, też chlebowo - zbieżno - językowa: po polsku bułka to bułka i koniec, nie ma o czym mówić, po bułgarsku natomiast "bułka" to określenie panny młodej.
Otóż znajomy wchodzi do sklepu nad Morzem Czarnym i prosi o dwie bułki po bułgarsku. Umiał tylko liczyć do 5 i takie jak poproszę i coś tam "molia dwe bułki" i kobitka wymiękła.

* * * *

Wyjazd do Londynu z wycieczką. Chciałam się ładnie zapytać pana, kim jest. No i walnęłam (u mnie z gramatyką angielską krucho zawsze było): Who you? Pan doskonale wiedział, że wycieczka z Polski, ale wycieczka nie wiedziała, że pan również. No i pan się obraził, a ja tylko grzeczna chciałam być!

* * * *

Naszych konduktorów w PKP rozwalają regularnie Rumuni, którzy na widok takowego po raz drugi przeglądającego przedziały z uśmiechem informują:
"Dupa kontrola!"
Dupa oznacza, że "już było"...
Takie "fal dupa fal" znaczy "fala za falą".

* * * *

Moja siorka ma męża Greka. Jadąc w autobusie w Grecji tłumaczy mu, że ją bolą płuca. Starała się jak mogła mówić po grecku, ale jak to bywa w takich przypadkach brakło jej słowa płuco po grecku i mówi tak:
- Boli mnie mmm tu (mówiąc po grecku), po czym po polsku mówi: no PŁUCO. Po grecku płuco znaczy ch...j

* * * *

Dawno temu na rosyjskim kolega otrzymał pytanie jak jest wiewiórka po rosyjsku. Podpowiedziałem mu - wiewiarka... Do końca życia będę pamiętał, że to BIELKA... On był większy i silniejszy...

* * * *

Idę sobie kiedyś zaspany rano na uczelnię, przechodzę obok kiosku, mimowolnie czytam tytuły. "Domowy Pechowiec"? Dobudzam się, patrzę drugi raz... aaa... "Domowy Fachowiec"
* * * *

Kiedyś pewien polski ambasador w Meksyku rozmawiał z prezydentem tego kraju. Należy zaznaczyć, że Jego Ekscelencja dopiero się uczył hiszpańskiego. Na pytanie jak idzie nauka, zamiast odpowiedzieć: Cada dia mejor (Z każdym dniem lepiej) powiedział: Cada dia mujer (Codziennie kobieta).
Prezydent odparł: Bardzo panu zazdroszczę.

* * * *

Na jednej z pierwszych lekcji niemieckiego w LO wszyscy się po kolei przedstawiamy: Ich heise.... Jeden kolega (był już na końcu i mógł się trochę nasłuchać jak wszyscy mówią) wywołał śmiech klasy następującym stwierdzeniem: Ich Scheisse Artur. Dla niezorientowanych Scheisse oznacza ekskrementy.

* * * *

Prawie sto lat temu byłam z mężem w Niemczech - wtedy jeszcze jaraliśmy, a towar ten szalenie drogo wychodził na polskie kieszenie. Kupowaliśmy więc z oszczędności takie papieroski w przeźroczystych koszulkach, do których trzeba było dokupić gilzy - dawało się to palić tylko po włożeniu jedno w drugie, ale w sumie i tak było tańsze od paczki "zwykłych" papierosów.
Tak więc w jakimś tam "Aldiku" złapałam już papieroski i gorączkowo szukam gilz, wreszcie w rozpaczy pytam kasjerki: - Haben Sie... fufki do tego??? Dzięki temu, że w sklepie byli prawie sami Polacy - po otarciu łez błyskawicznie wskazali mi miejsce pobytu poszukiwanych "fufek".

Podczas tego samego pobytu - dla ochłody poprosiliśmy w dworcowej kafejce o dwie szklanki wody. Kelner grzecznie zaproponował wybór "Bon Aqa oder (jakaś inna woda)". Na to moje szczęście z mądrą miną: "Jaaa...", więc szybciutko wtrąciłam "Bon Aqa bitte".
Po szybkim wypiciu chcieliśmy lecieć dalej i - oczywiście - zapomniałam zwrotu "chciałabym zapłacić", więc z pańskim gestem zażyczyłam sobie:
- Rechnung bitte!! Kelner zacisnął zęby - i podał rachunek za dwie mineralki...

* * * *

Wchodzi Wietnamita do spożywczaka:
- Ci jeśt ciukier?
- Nie ma ciukier - odpowiada sprzedawczyni.
- A ciemu pani mówi w mianowniku, a nie w dopełniaciu?

* * * *

Przez dwa miesiące mieszkałem z Kolumbijczykami/Kolumbijkami, Hiszpanami i innymi tego typu. Generalnie wszystko toto mówiło po hiszpańsku, a ja tego języka ani trochę nie znałem.
Jednak po pewnym czasie osłuchałem się na tyle z tym językiem, że potrafiłem zrozumieć, o czym mówią, a nawet coś powiedzieć. Nie zawsze mi wychodziło.
Jednego dnia (bardzo dumny z mojej znajomości nowych zwrotów) chciałem powiedzieć, że chcę jeść [jo kiero...]. No cóż - pamięć w przypadku takich błahostek bywa zawodna i przewrotna. Powiedziałem [jo kiero kuliar], co znaczy ni mniej, ni więcej - chce mi się je***ć.
Wyobraźcie sobie miny współbiesiadników, szczególnie, że były tam dwie dziewczyny z zakonu Sióstr Niedotykanek.

* * * *

Niedawno do wydania jakiejś gazety typu Playboy, czy CKM dodawane były broszurki firmy Nike, informujące o stworzeniu jakiejś tam ultra-super kurtki zimowej. W tekście padło stwierdzenie, że przy projektowaniu jej pomagali m.in. zawodowi ratownicy: "ratownicy, jeśli chodzi o pomoc przy projektowaniu to świetne świnki morskie" (cos w ten deseń). Miałem niezła zagwozdkę, żeby zrozumieć, o co chodzi. Dopiero po chwili przyszło olśnienie: ang. guinea pig (świnka morska) to nasze idiomatyczne królik doświadczalny - nie ma to jak dobry tłumacz...

* * * *

Goście ode mnie z dzielnicy jeździli parę lat temu do Niemiec na jumę. No i jadę raz pociągiem, a jeden z nich nie miał biletu, więc schował się w kiblu. Przyszła konduktorka i szarpie za drzwi od kibla, a ten mówi: - Ich kupen...

* * * *

Nigdy nie zapomnę pewnej wpady mojego kolegi, który ucząc się 8 lat języka niemieckiego trafił w liceum do grupy anglojęzycznej. No i wiadomo na pierwszej lekcji każdy mówi pare słów o sobie. Kolega (słusznej budowy ciała) wstaje i mówi: - My name is Grzegorz... yyy... I am 17 and... yyy... I am dick.

Dla niezorientowanych:
niem. dick - gruby
ang. dick - kutas

* * * *

Znajoma miała chłopaka Irlandczyka (teraz jest jej mężem), który praktycznie nie potrafił mówić po Polsku (pracował jako nativ speaker) i jak do niej dzwonił, a odebrał ktoś inny to mówił:
- Gosia prosie.
Po zwróceniu uwagi, jak to brzmi przestawił się na:
- prosie Gosie.

* * * *

Kiedyś znajomy z Australii przyjechał i pyta: To jest jakaś duża i bogata rodzina tych Spożywczych...
- No - jest napisane, Sam Spożywczy i Art...

* * * *

Kiedy byłam na studiach, przez jakiś czas prowadził z nami zajęcia Amerykanin polskiego pochodzenia. Był powszechnie lubiany nie tylko za to, że był uroczym facetem, ale za dystans do własnych widowiskowych zmagań ze słabo poznanym językiem przodków.
Amerykanin mieszkał w wynajętym pokoju u pewnej starszej pani. Pewnego dnia ze zdziwieniem zauważył, że pani pije "zepsute" mleko. Wprowadzony w tajniki zsiadłego mleka i skąd ono się bierze, dokonał degustacji i oświadczył ze smutkiem:
- U nas to się nie uda. U nas mleko sprzedają z prezerwatywami.
Pani, po namyśle:
- Wie pan, to nawet ciekawy i pożyteczny pomysł...
(ang. preservatives to środki konserwujące)

Na początku pobytu w naszym kraju Amerykanin poszedł do mięsnego kupić filety z kurczaka. Miał to zapisane na kartce i pilnie uczył się na pamięć przez drogę. Wygłosił swoja kwestię w sklepie wywołując niekontrolowany wybuch radości u ekspedientki i innych klientów. Ekspedientka pobiegła na zaplecze wołając: "Wiecie, co klient chce kupić?" i po chwili stamtąd też dobiegł śmiech. A jednak sprzedano mu to, co chciał.
Zdezorientowany Amerykanin poprosił polskich znajomych o pomoc. Na kartce było wszystko OK, więc poproszono go, żeby powiedział to, co w sklepie: - Pół kilo piersi z kociaka - padła odpowiedź.

* * * *

Mój kumpel z kolei w Hiszpanii w sklepie mięsnym chciał poprosić kurczaka i powiedział: Una polla grande por favor. Sprzedawca wykonał rotfla.
el pollo - kurczak
la polla - wulgarnie męski organ płciowy

* * * *

Mój kolega jest hydraulikiem i naprawiał bojler w Anglii u pewnej kobiety w domu, bo jej woda ciekła (z bojlera). Nie znał za dobrze angielskiego i jak naprawił, zaprowadził ją do kuchni (Anglicy nie mają bojlera w łazience, tylko w kuchni) i powiedział:
- No lick.
Chciał powiedzieć:
- No leak.
(lick - lizać
leak - przeciek)

* * * *

Pewnego dnia znajomi wpadli do nas na kolacje i chcąc się pochwalić swoją 8 letnią córeczką, zaczęli z nią konwersacje:
- Kasiu, a powiedz co pociąg robi jak rusza ze stacji?? (Chodziło o słówko wyjeżdża...)
A rezolutna Kasia na to:
- Pociąg wyjechuje ze stacji tatusiu...

* * * *

Ja któregoś razu wracając z pracy do domu, zaszedłem do komputerowego. Stoję i się tak rozglądam, czytam cennik itp. Sprzedawca podchodzi i się pyta:
Czy mogę w czymś pomóc? Czegoś konkretnie Pan szuka?
Ja: Nie. Ja tak tylko ORIENTALNIE.
S: Orientalnie to wie Pan, co można...

Do tej pory nie wiem, dlaczego powiedziałem ORIENTALNIE zamiast ORIENTACYJNIE. Może rzeczywiście o czymś innym myślałem...

* * * *

Wakacje na Węgrzech kilkanaście lat temu. Przechodziłam fazę, że koniecznie muszę się nauczyć parę słówek po węgiersku i uprosiłam ojca znajomego z Węgier, aby mnie czegoś poduczył.
Nadeszła kolacja pożegnalna. Restauracja full wypas w Budapeszcie, znajomi ojca, szychy z węgierskiego oddziału firmy i tatuś chciał się popisać.
Wstaje, wznosi kieliszek i pyta się mnie po cichu jak jest „na zdrowie” po węgiersku. Ja z całkowitą powagą odpowiadam: egeszegedre.
Tata wstaje i na głos powiadamia wszystkich: egeszegedre.
Cała sala najpierw zamarła, a potem ogólny śmiech.
egeszegedre (czyt. egeszegedre)- cała twoja dupa
egeszégedre (czyt. egeszigedre)- na zdrowie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz




Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Z tego, co mnie boli.

PostWysłany: Nie 19:50, 19 Lis 2006    Temat postu:

A to już mnie całkiem rozwaliło:

Chłopaki podczas jakiejś pijackiej "nasiadówy" zaczęli o trzeciej w nocy studiować książkę telefoniczną. Znaleźli nazwisko Gebels (po prawdzie nie Goebbels ale też fajnie się wymawiało). No więc za telefon i dzwonią. Odbiera zaspany facet :
- Słucham?
- Gebels? - ostrym tonem pyta kolega
- Tak, co się stało ?
- Spier***aj bo Ruscy idą.
Podobno facet mimo, że była "dość wczesna" godzina zaczął się głośno śmiać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kuklaj
Wagarowicz nr 1



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica Zdrój

PostWysłany: Pią 17:19, 08 Gru 2006    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] mario w vice city

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iwona - Irena




Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Pią 22:54, 08 Gru 2006    Temat postu:

dobre Kukłaj Very Happy I think I should-a Very HappyVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Harry.




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Współrzędne geograficzne: N = 50°20'48,3'' ; E = 16°53'05''

PostWysłany: Sob 11:55, 09 Gru 2006    Temat postu:

We need some mushrooms XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Harry.




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Współrzędne geograficzne: N = 50°20'48,3'' ; E = 16°53'05''

PostWysłany: Sob 17:37, 09 Gru 2006    Temat postu: obrazki XD











Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz




Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Z tego, co mnie boli.

PostWysłany: Czw 19:59, 14 Gru 2006    Temat postu:

Tak! To właśnie to, na co wszyscy czekaliście! Dowcipy o Stirlitzu (podzielone na różne kategorie)

Stirlitz wie, że...

-Stirlitz, ile jest dwa razy dwa?
zapytał Müller. Stirlitz wiedział, wiedział również, że Müller też wie, ale nie wiedział, czy Centrala wiedziała, więc musiał milczeć.

Stirlitz sentymentalny

- Gratulujemy urodzenia syna przeczytał Stirlitz zaszyfrowaną depeszę. Rozczulił się. Przecież już dwanaście lat mija, jak opuścił ojczyznę...
Stirlitz w Rosji pozostawił żonę ale pisuje do niej listy. Na wszelki wypadek pisze lewą ręką i po francusku. Na wszelki wypadek ich nie wysyła.

Stirlitz a kwestia żydowska

Stirlitz przeprowadza błyskotliwe rozumowanie.-Stirlitz jesteście Żydem!
stwierdził nagle Müller, gdy standartenfurer opuszczał jego gabinet.
-No coś Pan, jestem uczciwym Rosjaninem
dumnie odparł Stirlitz.
- Stirlitz jesteście Żyd!
stwierdził nagle Müller.
- No co wy, ja Ruski
odparł Stirlitz.
- A ja niemiecki
przyznał się Müller.
(Gra słów: "ruski" po rosyjsku znaczy "Rosjanin" lub "rosyjski").

Stirlitz nie wylewa za kołnierz

Stirlitz był pijany. Siedział przy stole w radzieckim mundurze, w spiczastej czapce "budionnówce" i w ciepłych walonkach. Na stole stała butelka wódki, leżał kawał słoniny i kiszone ogórki. Stirlitz śpiewał rosyjskie pieśni. Naprzeciwko, z opuszczoną głową, siedział Müller i w zamyśleniu spoglądał na Stirlitza. Tego dnia Stirlitz był tak bliski dekonspiracji, jak jeszcze nigdy przedtem...

Stirlitz wyszedł z piwiarni, upadł twarzą w błoto i zasnął. Za 15 minut obudzi się, wstanie i znowu zacznie ciężko pracować - da o sobie znać latami wypracowywany refleks.

Stirlitz podniósł głowę z kałuży i zobaczył ludzi w szarych uniformach. Jeśli to Niemcy - to powiem, że jestem Stirlitz, jeśli to nasi - powiem: Isajew pomyślał szybko. Patrol milicji podszedł bliżej.
-Patrzcie: ten znany aktor Tichonow znowu schlał się jak świnia. No dobra, nie przeszkadzajmy, niech sobie spokojnie leży.

Stirlitz na popijawie u Muellera mocno przeholował. Następnego dnia, żeby rozwiać wątpliwości, wchodzi do gabinetu Muellera i pyta:
-Słuchajcie, czy domyśliliscie się po wczorajszym, że jestem sowieckim agentem?
-Nie
przyznał Mueller.Stirlitz odetchnął z ulgą.

Stirlitz, wychodzac z baru, poczuł silne uderzenie w potylicę. Szybko odwrócił się - to był asfalt...

Stirlitz od dwóch dni nie pojawiał się w pracy. Gestapowcy, wysłani na poszukiwania, odnaleźli go w jego willi, nieprzytomnego, leżącego na podłodze pośród pustych butelek po wódce. Na stoliku obok lampy leżał szyfrogram:
-Zadanie wykonane, możecie się zrelaksować.

Stirlitz z trudem otworzył oczy i pomyślał
-Jeżeli jestem u nich to się nazywam Standartenfurer Stirlitz, a jeżeli u nas to pułkownik Isajew...
Rozmyślania przerwał mu pochodzący jakby z niebytu głos:
-Ale się wczoraj napiliście towarzyszu Tichonow
(aktor grajacy Stirlitza)

Stirlitz jedzie kuszetką na środkowej leżance. Nagle drzwi się otwierają i do przedziału próbuje wejść Muller. Pociąg hamuje tak gwałtownie, że Müller ryje nosem prostu w nogi Stirlitza.
-Stirlitz, powiedz mi mój drogi kolego, zmieniasz ty czasem skarpetki?
-Tak, na wódkę
zainteresował się Stirlitz. (w rosyjskim oryginale słowo mieniajesz znaczy zmieniać albo zamieniać)

Stirliz to przebiegły lis

Pod dom Stirlitza podjechał samochód, z którego wyskoczyło trzech gestapowców i zaczęło głośno dobijać się do drzwi.
-Nikogo nie ma w domu zawołał do nich z okna Stirlitz.
Gestapowcy wsiedli do samochodu i odjechali. W ten sposób Stirlitz wodził za nos Gestapo już piąty miesiąc.

Müller wrócił do swojego gabinetu i zastał Stirlitza klęczącego przed sejfem.
-Co pan tu robi? zapytał go Müller.
-Czekam na tramwaj
odparł Stirlitz.
-Aha
stwierdził Müller i wyszedł z gabinetu.
-Jak tramwaj może przejeżdżać przez mój pokój?
zaczął zastanawiać się Müller i szybko ruszył z powrotem, ale Strirlitza już tam nie było.
-Musiał odjechać
pomyślał Müller.

Berlin. Kancelaria Rzeszy. Wchodzi Himmler do sekretariatu, łapie sekretarkę za dłoń. Ona się cała rozpływa w skowronkach.
-Jutro złapie Panią za co innego!
Wychodzi. Nazajutrz wchodząc do sekretariatu łapie ją za pierś.
-Jutro złapie Panią za co innego!
Wychodzi. Następnego dnia Himmler wchodzi do sekretariatu. Na biurku leży kartka:
-Za chuja mnie nie złapiesz. Isajew.

-Jak wy się naprawdę nazywacie?
-Tichonow
odpowiedział Stirlitz.
-A wy?
Broniewoj
-No, Mueller, wkopaliście się!

Gestapo obstawiło wszystkie wyjścia, ale Stirlitz ich przechytrzył. Uciekł wejściem.

Szybkosciomierz samochodu Bormana pokazywal 120 km/h. Obok szedł Stirlitz udajac ze nigdzie sie nie śpieszy.

Stirlitz wszedł do gabinetu Müllera i spytał:
-Herr Müller, czy chciałby pan pracować jako agent radzieckiego wywiadu? Dobrze płacą.
Müller zszokowany, podrywa się ze złością, potem przypatruje się podejrzliwie Stirlitzowi. Stirlitz zaczyna wychodzić, ale zatrzymuje się i pyta:
-Gruppenfuhrer, czy ma pan aspirynę?
Stirlitz wiedział, że ludzie zawsze pamiętają tylko koniec konwersacji.

Stirlitz i Kathe spacerują po parku. Nagle padają strzały. Kathe pada. Krew tryska. Stirlitz, polegając na swym instynkcie, momentalnie zaczyna coś podejrzewać.

Stirlitz z Plejshnerem szli ulicą i omawiali plan przyszłej operacji. Nagle padł strzał i Plejshner z jękiem osunął się na ziemię. Stirlitz obejrzał się w jedną stronę - nikogo, potem w drugą - też nikogo.
-Pewnie mi się wydawało
pomyślał.

Stirlitz kopnięciem otworzył drzwi i na palcach, cichutko zbliżył się do czytającego gazetę Müllera.

Müller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy cukier, zostawiają łyżkę w szklance z herbatą. Chcąc sprawdzić Stirlitza, zaprosił go do siebie na herbatę. Stirlitz wsypał cukier do szklanki, zamieszał go, wyjął łyżeczkę, położył ją na spodeczku, po czym pokazał Müllerowi język.

-Stirlitz, powiedzcie proszę ...
-Proszę
odpowiedział Stirlitz, chcąc szybko udzielić odpowiedzi.

Himmler wzywa jednego ze współpracowników:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową...
-45
- A czemu nie 54?
- Bo 45!
Himmler zapisuje w aktach "charakter nordycki" i wzywa następnego:
-Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
-28
A czemu nie 82?
-Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Himmler zapisuje w aktach "charakter bliski nordyckiemu" i wzywa kolejnego:
-Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
33.
-A czemu nie... a to wy, Stirlitz.

Stirlitz mozolnie czołgał się plackiem środkiem szerokiej arterii miejskiej. U góry, na przewodach tramwajowych siedział Muller i udawał, że czyta gazetę...

Stirlitz zbliżył się do Aleksanderplatz i żeby nie zwracać na siebie uwagi plackiem przeczołgał się w poprzek placu.

Stirlitz twardo obstawał przy swoim. Tak, jak na początku rozmowy, doradził mu Muller.

Stirlitz - bohater

Podczas uroczystej akademii w dniu urodzin Hitlera dostarczono Stirlitzowi na salę depeszę.
Stirlitz, jesteście zwykła dupa! mogły odczytać zbyt ciekawe oczy. Ale tylko Stirlitz wiedział, że właśnie tego dnia otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego.

Stołówka Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. Mueller, Himmler i Bormann cierpliwie stoją w kolejce. Stirlitz wchodzi i od ręki dostaje obiad. Mueller, Himmler i Bormann patrzą osłupiali. Nie wiedzą, że kobiety ciężarne i Bohaterowie Związku Radzieckiego obsługiwani są poza kolejnością.

Stirlitz bliski wpadki

Stirlitz szedł ulicą, kiedy z tyłu rozległy się strzały i tupot podkutych butów.
-To koniec pomyślał Stirlitz wkładając rękę do prawej kieszeni spodni. Tak, to był koniec. Pistolet nosił w lewej.
Gdy Stirlitz szedł korytarzem, oczom jego ukazało się ogłoszenie o czynie społecznym.
-Wpadłem
pomyślał. Skierował się w kierunku gabinetu Mullera.
-Gratuluje poczucia humoru
powiedział.
-Tak jestem agentem sowieckim!
-Dobra, dobra Stirlitz... Odmaszerować!
Po chwili Muller wykręcił numer Kaltenbrunerra:
-Czego to nie wymyśli nasz poczciwy Stirlitz, rzekł ze śmiechem - żeby się wykręcić od roboty...

-Stirlitz jakiego koloru mam majtki?
spytal Muller.
-Czerwone w białe grochy.
-Wpadliście Stirlitz, o tym wiedziała tylko rosyjska pianistka!
-Prosze zapiąć rozporek, szefie, inaczej bedą o tym wiedzieć wszyscy.

Do gabinetu Bormanna wchodzi nieznajomy. Staje przed biurkiem i patrząc prosto w oczy Bormanna, wykonuje dziwne gesty. W końcu mówi:-Słonie idą na północ, a wołki zbożowe podążają ich śladem.
Bormann patrzy na przybysza z wyraźnym niesmakiem.
-Gabinet Stirlitza jest piętro wyżej odpowiada.

Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego. Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie otworzył. Po namyśle wyszedl na ulice i spojrzal w okno. Tak, nie mylił się. Na parapecie stały 63 żelazka - znak wpadki.

-Wpadliście Stirlitz
rzekł Müller.
-Pański paszport śmierdzi rosyjską wódką.
-Nie wiem dlaczego ...Może jak Kaltenbrunner stawiał pieczątkę, zbyt głęboko oddychał?

Müller sprężystym krokiem wkroczył do gabinetu Stirlitza. Od razu rzucił mu się w oczy ogrony stos pustych butelek po mocnych alkoholach. Na łożu w towarzystwie trzech śpiących kobiet, leżał pijany Stirlitz. Müller podszedł do stołu. Tam w kałużach rozlanej wódki zmieszanej z popiołem od papierosów, leżała depesza w języku rosyjskim:
Zadanie wykonane! Spocznij!
-Spóźniłem się
pomyślał Müller.

W dniu Święta Majowego Stirlitz założył czapkę czerwonoarmisty, chwycił czerwony sztandar i przemaszerował się po korytarzach Biura Bezpieczeństwa Rzeszy śpiewając międzynarodówkę i inne rewolucyjne pieśni. Jeszcze nigdy nie był tak blisko wpadki.

Stirlitz szedł przez Reichstag pijany w trzy dupy i w rozchełstanym mundurze. Dziś, 23 lutego, w dniu Armii Radzieckiej, chciał wyglądać jak prawdziwy radziecki oficer.

Stirlitz chodził przez cały dzień z rozpiętym rozporkiem, z którego wystawały czerwone gacie. W ten oto sposób Stirlitz obchodził święto 1 Maja.

Telegram: Stirlitz, jeśli nie zapłacicie za energię elektryczną, wyłączymy wam radiostację.

Stirlitza przesłuchuje gestapo. Zadali mu pytanie, na które nie znał odpowiedzi. Pobili go i wrzucili do celi. Stirlitz siedzi i się modli:
-Panie Boże, spraw żebym wiedział o co pytają. Bo inaczej mnie zabiją!!!

-Gdzie pan się tak dobrze nauczył prowadzić samochód, Stirlitz?
spytał Müller.
-Na kursach NKWD - odpowiedział Stirlitz.
-Chyba nie powiedziałem nic tajnego - pomyślał.

Esesmani poszli się kąpać. Stirlitz zdejmuje mundur, a pod mundurem ma czerwony podkoszulek z sierpem i młotem. Müller pyta:
-Skąd macie taką koszulkę Stirlitz?
-A, to żona podarowała mi w Dzień Armii Radzieckiej
odpowiedział Stirlitz i pomyślał:
-Czy aby nie powiedziałem za dużo?

Stirlitz szedł ulicami Berlina, coś jednak zdradzało w nim szpiega: może czapka-uszanka, może przypięty do piersi rosyjski order, a może ciągnący się za nim spadochron?

Gdy Stirlitz byl u Mullera w gabinecie, ten nagle krzyknal:
-Stirlitz, ty masz czerwone majtki!
-Jak wie, ze mam czerwone majtki, to wie, ze jestem komunistą - pomyslal Stirlitz.
-Tak jestem komunistą!
-Co ty mi tu pieprzysz Stirlitz, zapnij lepiej ten rozporek! - powiedzial Muller.

Stirlitz i towarzysze broni

-Stirlitz to sowiecki agent - rzekł Müller do Schellenberga
-Musimy go zdemaskować. Niech pan stanie Jak wejdzie, proszę go uderzyć polanem w głowę. Jeśli jest Rosjaninem zaraz się wygada.
Po chwili wszystko przebiegło według zaplanowanego scenariusza:
-Ach, j... twoju mat! - zaklął Stirlitz.
-Ubit! - rozkazał Müller.
-Ciszej, towarzysze - syknął Schellenberg -
-Niemcy dokoła!

Stirlitz dzwoni do Schellenberga i melduje:
-Parteigenosse Schellenberg, w tajnym sejfie Bormanna odkryłem dwie butelki „Stolicznej”.
-A co wy, Isajew, myślicie, że tylko wy tęsknicie za Ojczyzną?

Stirlitz spacerował po lesie. Podszedł do rozłożystego dębu i zerwawszy z niego największą kwitnącą gałązkę złupał z niej korę. Było niestety za późno. Wysłany przez Centralę nowy radiotelegrafista Siergiej już nie oddychał...

W kawiarni „Elefant” Stirlitz miał się spotkać z łącznikiem. Nie ustalono niestety żadnego znaku rozpoznawczego. Na szczęście łącznikowi zwisały spod marynarki szelki spadochronu.

-Heil Hitler! - pozdrowił Stirlitz Bormanna.
-Nie przesadzajcie, Isajew! - warknął Bormann.

Stirlitz usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je. Za drzwiami stał kotek.
-Chcesz mleczka, głuptasku? pytał czule Stirlitz.
-Sam jesteś głupi! Jestem z Centrali - odrzekł kotek.

Hitler, Gebbels i Goering przeglądają plany wojenne. Nagle do gabinetu wchodzi Stirlitz ze skrzynką pomarańczy. Stawia skrzynkę na ziemi, robi zdjęcia planom wojennym i wychodzi.
-Kto to był? - pyta Hitler.
-To? Stirlitz, radziecki szpieg. odpowiada Goering.
-To czemu go nie aresztowaliście?! - pyta Wódz III Rzeszy.
-E tam, znów by powiedział, że on tylko te pomarańcze przyniósł.

Stirlitz i Znani

Kwiecień 1945 roku. Klęska Niemiec widoczna jak na dłoni... Hitler włóczy się po Kancelarii Rzeszy i wszędzie widzi ten sam obrazek: oficerowe piją na umór i nikt nie zwraca uwagi nawet na swojego führera. Ale zachodząc w jeden z korytarzy napotyka Stirlitza, który siedzi za stołem i pracuje. Spostrzegłszy głowę III Rzeszy, Stirlitz pręży się, zamaszyście wyciąga rękę i wykrzykuje -Hail Hitler!. W odpowiedzi Hitler zmęczonym głosem odpowiada: "Maksymie Maksymowiczu, chociaż ty jeden nie robiłbyś sobie ze mnie jaj..."

Hitler dzwoni do Stalina:
-Czy wasi ludzie nie brali z mojego sejfu tajnych dokumentów?
-Zaraz to wyjaśnię - odparł generalissimus i zadzwonił do Stirlitza:
-Isajew, braliście z sejfu Hitlera tajne dokumenty?
-Tak jest, towarzyszu Stalin.
-Odłóżcie je tam natychmiast! Ludzie się denerwują!

Po wojnie porucznik Hans Kloss spotyka się ze swoim byłym szefem, sturmbannführerem Stirlitzem, wspominają dawnych towarzyszy broni:
-A co tam u Richarda Sorge, szefie? - zapytał Kloss.
-Niestety, zginął. Nie wrócił z Centrali w Moskwie - ze smutkiem odparł Stirlitz.

Stirlitz i Kloss uciekają przed Niemcami. Wpadają w ciemną uliczkę, z której nie ma wyjścia. Kloss zdążył się schować do śmietnika a Stirlitza złapali Niemcy. Kiedy go prowadzili i przechodzili obok śmietnika, Stirlitz kopnął śmietnik i powiedział: "Kloss - wyłaź. Już po wszystkim. Złapali nas!

Stirlitz po wojnie

Stirlitz wiedział, że wojna już się skończyła tylko nie wiedział jeszcze gdzie.

Stirlitz jest już w Rosji, pije piwo pod kioskiem i krzywi się do sąsiada:
-Rozwodnione.
A sąsiad na to:
-Trzeba było gorzej szpiegować, pilibyśmy Heinekena.

Ronald Reagan i Leonid Breżniew postanowili zamienić się sekretarkami. Po pewnym czasie była sekretarka Reagana pisze do Stanów:
-Ludzie tutaj są bardzo mili, uczynni i tacy gościnni... Jednego tylko nie rozumiem - nie wiedzieć czemu mojemu szefowi nie spodobała się moja nowa minispódniczka. Musiałam ją w końcu przedłużyć. Rachel.
Była sekretarka Breżniewa pisze:
-Bardzo mi się tu podoba, wszyscy dookoła cały czas się uśmiechają i są tacy przyjacielscy. Jedno mnie tylko lekko niepokoi: szef tak bardzo kazał skrócić mi moją sukienkę, że czasam boję się, że mogą spod niej wyłazić jajca. Stirlitz.

Stirlitz i pieriestrojka

W ostatnich latach praca stała się 15 razy bardziej skomplikowana. Przecież Związek Radziecki rozpadł się na niezależne państwa...
-Stirlitz, w jakiej walucie wypłacają Panu honorarium? - spytał Müller.
-W kuponach' - Stirlitz dobrze wiedział, że kurs na Ukrainie już się stabilizuje podczas gdy w Moskwie dalej trwa kryzys władzy.

Borys Jelcyn ogłosił swój impachement - tego rodzaju męta Stirlitz nie znał.

Stirlitz chciał bardzo dużo powiedzieć, ale Chasbułatow nie dał mu dojść do głosu. (deputowany do Rady Najwyższej Rosyjskiej Socjalistyczanej Republiki Radzieckiej znany z tego że nie dopuszcał innych do głosu).

Na spotkaniu w Reykjavíku Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow na chwilę zostali sami.
-Nie mogę już dłużej tam wytrzymać, w tej przeklętej Ameryce!- powiedział Michaił
-Spróbuj jeszcze trochę Maksimie Maksimowiczu, chociaż jeszcze jeden roczek!

Do zdemolowanego gabinetu wchodzą Stirlitz i Gorbaczow.
- "Wandale" - pomyslał Gorbaczow - "pierestrojka" - pomyslał Stirlitz

Stirlitz i kalambury

W języku rosyjskim kawały o Stirlitzu oparte na grze słów występują w dużej ilości, ale większość jest nieprzetłumaczalna (ze względu na różnicę w budowie języka lub zakresie znaczeniowym poszczególnych słów).

Stirlitz zaatakował z nienacka. Znienacko bronił się tak jak umiał. A Umiał to też był nie lada zawodnik...

W pokoju był półmrok. Stirlitz wszedł weń ostrożnie. Półmroka nikt potem już nigdy nie widział.

Stirlitz posłał Müllera do diabła. Następnego dnia Diabła odwiedziło Gestapo.

Stirlitz migiem uciekł przez okno. Mig szybko nabrał wysokości i skrył się w chmurach.

Stirlitz w końcu odzyskał przytomność i natychmiast zasnął.
Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci. Od ukradka dzieci puchły i umierały.

Stirlitz spacerowal po dachu kancelarii Rzeszy. Nagle poslizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczyl o wystajacy gzyms, unikając upadku z dużej wysokości. Następnego dnia cud znacznie posiniał i obrzękł.

Przemyślenia Stirliza

Stirlitz ustalił spotkanie z łącznikiem z centrali w Cafe Elefant w Berlinie. W umówiony dzień niedbałym krokiem wszedł do lokalu, zasiadł przy stoliku i zamówił wódkę.
- Nie ma wódki - odpowiedział kelner.
- W takim razie poproszę wino - ponowił Stirlitz.
- Wina też nie ma.
- A piwo jest? - zapytał podejrzliwie Stirlitz.
- Piwa niestety też nie ma - odparł skonsternowany kelner.
Widocznie łącznik z Moskwy przybył dzień wcześniej... domyślił się Stirlitz.

Idąc ulicą Stirlitz spostrzegł małego chłopca w chałacie, z długimi pejsami i w jarmułce na głowie. Jak urośnie to pewnie będzie Żydem prędko domyślił się Stilitz.

Stirlitz wyjrzał przez okno i ujrzał ludzi z nartami. Narciarze pomyślał Strirlitz i sam się zdziwił swojej przenikliwości.

Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje kota benzyną. W końcu kot się wyrwał, przebiegł kilka metrów i upadł. Widocznie benzyna się skończyła - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz jechał nocą swoim służbowym czarnym Mercedesem. W pewnym momencie zobaczył w światłach reflektorów Kaltenbrunnera, dającego rozpaczliwe znaki na poboczu drogi. Stirlitz z kamienna twarzą pojechał dalej. Nie minęło pół godziny, a Stirlitz znowu zobaczył Kaltenbrunnera stojącego obok drogi i rozpaczliwie wymachującego rękami. Stirlitz udał, że nie widzi, i pojechał dalej. Znowu minęło pół godziny i Stirlitz znowu ujrzał Kaltenbrunnera, stojącego na poboczu i wzywającego pomocy. Ta prosta obserwacja ostatecznie utwierdziła Stirlitza w przekonaniu, że poruszał się obwodnicą berlińską.

Stirlitz wszedł do gabinetu Müllera i zauważył że nikogo nie ma. Podszedł do sejfu i pociągnął za uchwyt, żeby się tylko przekonać czy się nie otworzy. Po upewnieniu się, że jest sam wyciągnął broń i wystrzelał cały magazynek ale sejf ani drgnął. Następnie położył granat ręczny pod sejfem i wyrwał zawleczkę. Gdy dym opadł, Stirlitz jeszcze raz spróbował otworzyć sejf. I znów bez powodzenia. Hmmmm ... doświadczony oficer wywiadu wreszcie wywnioskował: Musi być zamknięty.

Stirlitz pojechał na wielką akcję w Alpy francuskie. Bladym świtem wyszedł przed schronisko, wyjął lornetkę i popatrzył przed siebie. Zobaczył mężczyznę z deskami na nogach i z kijkami w rękach. Pewnie to narciarz - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz zobaczył ludzi w sowieckich mundurach, umazanych błotem twarzach, z pepeszami w rękach. Zwiadowcy - pomyślał.

Na korytarzu Stirlitz zobaczył Kathe, a za nią dwóch żołnierzy z karabinami i plecakami. Na wczasy - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz poszedł do lasu, ale ani borowików, ani podgrzybków, ani nawet opieniek nie było. Pewnie nie sezon - pomyślał Stirlitz siadając na zaspie.

Stirlitz spojrzał przez okno. Poraził go niezwykły blask. Oho, osiemnaste mgnienie wiosny - pomyślał.

Stirlitz wszedł do gabinetu i ujrzał Mullera leżącego na podłodze i nie dającego oznak życia. Otruty - pomyślał Stirlitz przyglądając się rączce siekiery wystającej z piersi.

Stirlitz spacerując po berlińskich ulicach, ujrzał grupę smagłolicych mężczyzn z bujnymi ciemnymi brodami i w turbanach na głowach. Turyści - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz gnał swoim 600-konnym Mercedesem do Berlina. Obok niego pędzili ss-mani na motocyklach. Paparazzi - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz podszedł do szafy i nacisnął guzik - szafa odsunęła się od ściany ukazując ukryte przejście. Nacisnął ponownie - i szafa przysunęła się z powrotem. Ukryte przejście! - zrozumiał Stirlitz po chwili myślenia.

Idzie sobie Stirlitz poboczem drogi. Nagle minął go samochód Bormana. Idzie Stirlitz dalej. Po pewnym czasie znowu minął go samochód Bormana. Stirlitz idzie dalej przed siebie. Znów minął go samochód Bormana. Rondo... - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz z troską patrzył w ślad za swoim łącznikiem przedzierającym się na nartach przez granicę. Czeka go piekielnie trudne zadanie - pomyślał. Lipiec 1944 roku dobiegał końca.

W poniedziałek Stirlitza wyprowadzono z celi aby go rozstrzelać. Taaak, ciężko zaczyna się ten tydzień - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz spacerował po Berlinie wieczorową porą. Koło jednej z kawiarni zauważył grupkę wyzywająco ubranych pań. "Blad'i" (ros. kurwy) - pomyślał Stirlitz. Pułkownik Isajew - pomyślały kurwy.

Stirlitz rano podczas golenia spogląda w swoje odbicie w lustrze. Stirlitz pomyślał Stirlitz. Stirlitz pomyślało lustro.

Stirlitz, spacerując latem nad rzeką, zauważył nad brzegu człowieka z wędką.
-Jak biorą?" - zagadnął.
-Dobrze - odpowiedział człowiek.
-Wędkarz - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz się zamyślił. Spodobało mu się to, więc zamyślił sie jeszcze raz.

Dialogi telepatyczne

Müller, wglądając przez okno, ujrzał podążającego gdzieś Stirlitza. Dokąd on idzie? - pomyślał Müller. Nie twój zasrany interes! - pomyślał Stirlitz.

Idzie Stirlitz przez las i zobaczył w dziupli parę dużych, żółtych oczu. Dzięcioł - pomyślał Stirlitz. Sam jesteś dzięcioł - pomyślał Bormann.

Stirlitz pracuje za biurkiem w swoim gabinecie. Nagle, w oknie na przeciwko, spostrzega sowę siedzącą na drzewie. Ale głupia ta sowa, przecież to środek dnia trzeźwo myśli Stirlitz. Sam jesteś głupi myśli Bormann.

Ale ma paskudny ryj i do tego uśmiecha się jak dureń od ucha do ucha pomyślał Bormann spoglądając na Stirlitza. Zaraz, jak mu dam po tej wrednej mordzie... A ja się tym czasem tobie odwinę pomyślał Stirlitz, dalej się uśmiechając. A ja na końcu cię tak walnę, że padniesz jak długi ze złością pomyślał Bormann. A ja się zasłonię i skontruję w odpowiedzi pomyślał Stirlitz. A... mimowolnie pomyślał Bormmann. Be automatycznie pomyślał Stirlitz. Ale ich szkolą w tej Moskwie z uznaniem pomyślał Bormann. A coś ty myślał! pomyślał Stirlitz.

Stirlitz siedzi w swoim gabinecie. Ktoś puka. To Bormann myśli Stitlitz". Tak, to ja myśli Bormann.

Idzie sobie Stirlitz lasem, i nagle słyszy za sobą: szur, szur, szur. To chyba żaba pomyślał Stirlitz. Tak, to ja pomyślała żaba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz




Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Z tego, co mnie boli.

PostWysłany: Czw 20:12, 14 Gru 2006    Temat postu:

Przepraszam, że strona się trochę poszerza, ale nie umiałem tego przeedytować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz




Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Z tego, co mnie boli.

PostWysłany: Pią 18:40, 15 Gru 2006    Temat postu:

I znowu coś dla tych, którzy nie czytają joemonstera. Konkretnie teksty różnych ludzi wypowiadane w stanie lekkiej niepoczytalności - kiedy grali na kompie:

- Żeby Cię pokręciło!

* * * * *

- Nosz kurde, a tak dobrze żarło!

* * * * *

- A masz, teraz Ci dołożę!

* * * * *

- Nażryj się, żebym Ci kołkiem w gardle stanął!

* * * * *

- A teraz uciekasz? A widzisz? Jak w kupie to jesteście cwami, a pojedyńczo, to zwiewasz!

* * * * *

- No gdzie leziesz lebiedo Ty!

* * * * *

- A żeby ci browar w lodówce stężał!


* * * * *

- A żebyś po wodzie chodził a napić się nie mógł.

* * * * *

- No to se polatam - w NFSU2 jak w coś na czołówkę wjechałem na autostradzie i mnie ostro w górę wybiło. W tym momencie wchodzi żona i pyta:
- Idziesz gdzieś?

* * * * *

- Ty ku*wo ustawowa!

* * * * *

- Gdzie leziesz ty głupi debilu - do swojej postaci w Titan Quest.

* * * * *

- Ale żywotny kurwiszon jesteś - gdy zabijał Króla Krów w Diablo 2.

* * * * *

- Żebyś miał takiego garba co byś mógł na stojąco buty wiązać.

* * * * *

- A żeby Cię ku**wo śnieg poparzył.

* * * * *

- Aż strach się bać słysząc z pokoju młodszej siostry:
- Chce pałkę!!! Teraz chce pałkę! (nie ma to jak tetris).

* * * * *

- Żebyś se matkę po pijaku wyruchał!

* * * * *

- Żebyś się w trumnie sześć razy na malinowo obesrał.

* * * * *

- Tekst kumpla który w Diablo2 grał tylko magiem. Przy każdym źródełku z maną mruczał na melodię z Benny Hila "manamana tu-tu-turu"

* * * * *

- Ulubione mojego ojca:
- Bodajby cię rzymski byk wy*ebał.

* * * * *

- Prostuj się chu*u! (Podczas gry w ścigałki).

* * * * *

- Ja miałem coś takiego i zostało że jak jakimś Diablo lub innym hack&slash bohater krzyczy że "Nie zmieszczę nic więcej" to ja zawsze odpowiadałem "Zmieścisz, tylko jeszcze o tym nie wiesz".

* * * * *

- "Heretic" - przyjaciółka "przyklejona" do monitora:
- Od tyłu, znowu, k*wa od tyłu! Nienawidzę jak mnie walą od tyłu!

* * * * *

- Sprawa jest krótka choć z tłumikiem.

* * * * *

Gothic
- Poczekaj jeszcze ze 2 levele.
- Jak takie miniaturowe gów@#$ mogło mnie załatwić!
- Czy ktoś kur#@ da mi się wreszcie przedstawić?

* * * * *

- Ja sobie ciebie ku*wa zapamiętam i kiedyś tu ku*wa wrócę i cię ku*wa zabiję!

* * * * *

- A żeby Ci żona jeża urodziła.

* * * * *

Kiedyś mój starszy brat grał w jakąś gierę na Pegazusie. Były to jakieś wyścigi, w których można było zastawiać "pułapki" takie jak, np. wylanie oleju/wody na drogę. Mój brat był już całkowicie odłączony od rzeczywistości, gdy zaczął panicznie krzyczeć: "Jak się spuszcza wodę?!". Wszyscy wybuchli śmiechem, a on nie widział w tym niczego dziwnego - po chwili załapał.

* * * * *

Dałem kumplowi do przejścia jedną z ciekawszych zadym w Maxie i dialog następujący. [j]a, [k]umpel
[j] Przejdziesz to ?
[k] Z palcem w du*ie! - oczywiście za pierwszym rogiem zalicza efektowny zgon po czym z dobrą miną do złej gry stwierdza - Włóż mi palec do du*y.

* * * * *

- Ku**a je**ne guziczki, zawsze nie ten wciskam!

* * * * *

- A żeby Ci śmierdzący Rumun w domu zamieszkał.

* * * * *

ET, przy teamkillu:
- Ale następnym razem niech mi pan nie wchodzi na linie strzału, proszę Pana!

* * * * *

- Żeby ci dzieci makaronem obrosły.

* * * * *

- Wyciągnijcie mnie spod niego, bo go zaraz zabije!

* * * * *

Mój tatuś nic nie mówił. Słychać było tylko trzask joysticka rozwalającego się o ścianę.
Odkąd nasza Amiga nie działa, i ojciec przerzucił się na PC, z potworną regularnością lata albo klawiatura, albo myszka.

* * * * *

Przy mierzeniu w łeb przeciwnika:
- Ej ty! Łap!
Po czym headshot.

* * * * *

- Przyj*bał się jak gó*no opony!

* * * * *

Małżonka moja namiętnie w diablo 2 na BN grywa...

Dzwonię do niej z delegacji, informując że wracam niedługo. Rozmowa przez zestaw głośnomówiący w samochodzie.
Dialog [M]-małżonka, [J] - ja
[J] - Co słychać?
[M] - Laskę* robię.
Miny współpracowaczy rozmowę słyszących bezcenna.

Innym razem nie mogąc dać sobie rady z Andariel
- A żebyś suko okresu na 3 lata dostała.

*laska - jeden z questów w D2 w 2 akcie...

A ja to w simach jak wyrwałem jakąś lasencję, to śpiewałem sobie na melodię "She moves" NERDu: "Oh! She loves me..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł.




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Kłodzko

PostWysłany: Śro 16:16, 17 Sty 2007    Temat postu:

Coś się ostatnio nudno zrobiło, więc zamieszczam kilka(naście) kawałów opatrzonych znakiem jakości "XD" Razz


Rozmowa w raju między Bogiem a Adamem.
- No wiesz Adamie, jednego żebra dla mnie żałujesz? - pyta Bóg.
- No nie wiem, mam jakieś złe przeczucia - odpowiada Adam.

Dziewczyna wypytuje chłopaka na pierwszej randce.
- Józek, a masz jakieś nałogi?
- Ależ skąd!
- A masz jakieś hobby?
- Tak, lubię roślinki.
- A jakie?
- Chmiel, tytoń, konopie...

Jasio miał problem co najpierw zrobić: ożenić się czy iść do wojska. Poszedł więc do dziadka poprosić o radę. Dziadek powiedział mu tak:

- Jeśli ożenisz się, toś przepadł, a jeśli pójdziesz do wojska to masz dwa wyjścia:
albo zostaniesz w jednostce, albo pójdziesz na front.
Jeśli zostaniesz w jednostce toś przepadł, a jak pójdziesz na front to masz dwa wyjścia:
albo przeżyjesz i odeślą cię do domu, albo zginiesz.
Jak cię odeślą toś przepadł, a jak zginiesz to masz dwa wyjścia:
albo cię pochowają pod jodliną, albo pod brzeziną.
Jak cię pochowają pod brzeziną toś przepadł, jak pod jodliną to masz dwa wyjścia:
albo zgnijesz, albo pójdziesz do tartaku.
Jak zgnijesz toś przepadł, jak pójdziesz do tartaku to masz dwa wyjścia.
Albo pójdziesz na opał albo na papier.
Jak pójdziesz na opał toś przepadł, a jak na papier to masz dwa wyjścia.
Albo przerobią cię na zeszyty albo na papier toaletowy.
Jak cię przerobią na zeszyty toś przepadł, a jak na papier toaletowy to masz dwa wyjścia.
Albo cię powieszą w domu albo na dworcu.
Jak w domu toś przepadł a jak na dworcu to masz dwa wyjścia.
Albo cię powieszą w męskiej albo w damskiej.
Jak w męskiej toś przepadł, a jak w damskiej to masz dwa wyjścia.
Albo cię użyje stara albo młoda.
Jak cię użyje stara toś przepadł a jak młoda to masz dwa wyjścia.
Albo będzie ładna albo brzydka.
Jak będzie brzydka toś przepadł, a jak ładna to masz dwa wyjścia.
Albo cię użyje z tyłu albo z przodu.
Jak cię użyje z tyłu toś przepadł, a jak z przodu to... tak jakbyś się ożenił.

Facet miał problem, bo jego "ptaszek" miał pół metra długości. Chodził do lekarzy, znachorów... Wreszcie trafił do wróżki. Wróżka poradziła mu, aby udał się do lasu i znalazł duży kamień, a pod nim krasnoludka. Facet musiał zadać mu takie pytanie, na które odpowiedź brzmieć bedzie "nie". Gość poszedł do lasu, znalazł krasnoludka i zastanawia się, jakie mu tu zadać pytanie. Wreszcie pyta:
- Krasnoludku... wyjdziesz za mnie?
Krasnal zdziwiony odpowiada:
- Nie!
Facet wraca do domku. Mierzy, patrzy, a tu 40 cm!!! No ale tak sobie myśli, że to jeszcze trochę za dużo. Wraca do krasnala i pyta jeszcze raz:
- Krasnoludku, wyjdziesz za mnie?
- Nie! - odpowiada już trochę zniecierpliwiony krasnoludek.
Po powrocie do domu facet stwierdza, że teraz ma już tylko 30 cm. Tak sobie myśli, że jak będzie miał 20 cm to już będzie idealnie! Wraca do lasu i jeszcze raz pyta:
- Krasnoludku, wyjdziesz za mnie?
A wnerwiony krasnoludek wrzeszczy:
- Nie, nie i jeszcze raz nie!!!

Starsze małżeństwo ogląda program telewizyjnego kaznodziei. W pewnym momencie kaznodzieja zbliża twarz do kamery i mówi:
- Drodzy bracia i siostry. Chciałbym podzielić się z Wami moja energią. Proszę, połóżcie jedną dłoń na telewizorze, zaś drugą na tej części ciała, która Was boli. W ten sposób pomogę Wam i uleczę.
Staruszka, która miała straszne problemy z żołądkiem kładzie jedna rękę na telewizorze, a drugą na brzuchu. Jej mąż podchodzi do telewizora i kładzie jedną dłoń na telewizorze a drugą na kroczu. Staruszka patrzy na to i mówi:
- Erneście, on mówił o leczeniu, a nie wskrzeszaniu...

Ulicą idzie Św. Mikołaj. Jest strasznie poobijany. Ma sine oko, trzyma sią za głowę. Spotyka go kolega:
- Cześć stary. Co Ci się stało?
- A nic. Słuchaj, spotkałem piekną panienkę. A że chciałem jej dać prezent, to mówię "potrzymaj mi laskę to dam ci coś z worka" i dostałem po mordzie.

Modlitwa kobiety:
Panie,
Zanim położę się spać,
Modlę się o faceta, który nie jest kaleką, Przystojnego, mądrego i silnego,
Którego ptaszek jest długi i twardy.
Takiego, który pomyśli zanim coś powie,
I dzwoni kiedy obieca.
Modlę się żeby dużo zarabiał,
A gdy będę wydawać jego forsę, nie będzie się wściekał.
Będzie przysuwał mi krzesło i przepuszczał w drzwiach, Masował mi plecy i błagał o więcej.
Och Panie! Ześlij mi faceta, który mnie zrozumie,
I będzie wiedział co odpowiedzieć gdy spytam się czy nie jestem gruba.
Takiego, który bedzie się ze mną kochał cały czas.
W kuchni i w lesie, w windzie i na łące! Modlę się by kochał mnie do końca życia,
I nigdy nie dobierał się do mojej najlepszej przyjaciólki.
I gdy tak klęczę i modlę się,
patrzę
na tego
idiotę,
którego mi zesłałeś...
Amen.

Modlitwa faceta:
Panie,
Ześlij mi laskę z dużymi cyckami.
Amen.

Wraca żona po miesiącu z sanatorium
wchodzi do domu a tam syn przy nowiutkim komputerze.
- Skąd miałeś kasę?
Syn:
- Ze zmywania.
- Jak to ze zmywania?
- Tata dawał mi po 100 złotych, gdy chciał, żebym się zmył z chaty.

- Jakiej pierwszej rzeczy w życiu uczy się mały Eskimos?
- Żeby nie jeść żółtego śniegu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł.




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Kłodzko

PostWysłany: Nie 12:51, 04 Lut 2007    Temat postu:

Policja złapała dwóch handlarzy narkotyków i zaprowadziła ich przed sąd.
Sędzia do nich:
- Wiecie, co, chłopaki? Wyglądacie mi generalnie na porządnych, więc dam wam jedną szansę. Wypuszczę was, ale pod warunkiem, że przekonacie ileś osób, aby przestały brać narkotyki. No więc już idźcie i jutro stawcie się u mnie i powiedzcie mi o swoich dokonaniach. Nazajutrz obaj przychodzą.
- No i jak? - pyta sędzia pierwszego z nich.
- No udało mi się 17 ludzi odciągnąć od narkotyków.
- Oo, to nieźle, a w jaki sposób to zrobiłeś?
- No normalnie. Narysowałem im dwa kółka - "O" i "o". Jedno większe, drugie mniejsze. No i wytłumaczyłem im, że to większe to jest mózg człowieka który nie bierze, a to mniejsze to mózg człowieka, który ćpa.
- No to bardzo sprytnie. To zgodnie z umową jesteś wolny. A ty? Ilu ludzi przekonałeś? - zwraca się do drugiego.
- 75 osób.
- Ile?! A w jaki sposób?
- No bardzo podobnie jak kolega. Tez narysowałem im dwa kółka - "o" i "O" i powiedziałem, że to mniejsze to jest ich odbyt zanim trafią za narkotyki do pudła...

Wieś. Zapuszczone, biedne gospodarstwo. Biedni gospodarze. Z inwentarza domowego został tylko głodny kogut, pies i kot. Usiedli sobie oni wieczorkiem pod izbą i naradzają się.
Kogut:
- Nie ma co, ku*wa, zwlekać. Wynoszę się jutro rano do innej wioski. Tutaj nie ma ziarna, nie ma kur, nic, ku*wa, nie ma. Nie ma po kim deptać.
Kot:
- Ja też stąd idę! Nie ma ziarna, nie ma gryzoni. Nie ma krowy, nie ma mleka.
Pies:
- A ja jeszcze zaczekam parę dni.
Kogut i Kot chórem:
- A tobie co? Oszalałeś?
Pies:
- Wczoraj wieczorem słyszałem, jak gospodarz mówił do gospodyni: "Jeszcze parę dni takiego głodu i będziemy chyba chu*a ssać Szarikowi...

Przychodzi facet do pracy pobity, podrapany itd. Kumpel go pyta:
- Kto ci to zrobił ?
- Żona...
- Żona? Za co !?
- Powiedziałem do niej "ty".
- I za to cię pobiła? A jak dokładnie powiedziałeś ?
- Ona mówi do mnie "już się nie kochaliśmy ze dwa lata..."
A ja do niej:
- Chyba ty...

Siedzi dwóch kolesiów w kinie, a przed nimi taki wielki, łysy drechol, grube karczycho, złoty kajdan na szyi - z dziewczyną siedzi. Jeden z tych kolesiów do drugiego:
- Stary, założę się z tobą o 50 zeta, że nie klepniesz łysego w glace.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi i klepie łysego w glace.
Łysy się odwraca, a koleś:
- Krzychu, to Ty? A nie... To przepraszam...
Łysy:
- Żaden Krzychu, ku...a, dotknij mnie jeszcze raz to Ci jeb...e! - i się odwraca.
Na to ten pierwszy koleżka do drugiego:
- Stary, świetnie to rozegrałeś, ale idę z tobą o 200 zeta, że go drugi raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli sobie ten drugi i pac łysego w glace.
Łysy zjeżony się odwraca, a koleś:
- Krzychu, no kur...a, 8 lat w podstawówce, ze 3 lata w jednej ławce przesiedzieliśmy, Krzychu, no nie pamiętasz mnie?
Łysy:
- Kur...a, nie byłem w żadnej podstawówce, zaraz ci tak przyp....dole, że się nie pozbierasz!
Zaczyna się podnosić, żeby wylutować kolesiowi, ale dziewczyna łapie go za rękaw i mówi:
- No daj spokój, Józek, film jest, a Ty będziesz jakiegoś cieniasa bił, chodź do pierwszego rzędu i ogladajmy...
Łysy niezadowolony, ale idzie z dziewczyną do pierwszego rzędu, siadają. Pierwszy
koleś znowu do drugiego:
- Stary, naprawdę jestem pod wrażeniem, nieźle to wymyśliłeś, ale idę o 1000, że go trzeci raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi.
Idą do drugiego rzędu, siadają za łysym i koleś wali łysego w łeb. Łysy się odwraca, na maksa napięty, a koleś:
- Krzysiu, to ja tam na górze jakiegoś łysego w glace napier...lam, a Ty tu w pierwszym rzędzie siedzisz!

Kierownik sklepu uczy młodych sprzedawców jak powinno się obsługiwać klientów.
Patrzcie i uczcie się odemnie.
Wchodzi klientka roszę proszek do prania firan.
Proszę bardzo ale doradzam też kupić płyn do mycia okien skoro robi już pani pranie to może umyć pani okna.
Widzisz Jasiu-tak musi pracować sprzedawca,teraz Twoja kolej mówi szef widząc następną klientkę.
-Proszę podpaski.
Proszę bardzo ale doradzam pani również kupic płyn do mycia okien.
Skoro nie może pani dawać dupy to niech chociaż okna umyje.

Po ostrej balandze facet budzi się rano, a w jego łóżku obok leży stara, obrzydliwie brzydka i gruba kobieta. Rozchyla kołdrę ,na prześcieradle
olbrzymia czerwona plama krwi. Zbiera mu się na wymioty, wchodzi do łazienki, patrzy w lustro, a z ust wystaje mu cienki sznurek.
Facet mówi, "błagam Boże, niech to będzie herbata ekspresowa!

Kiedy pięcioletnia córeczka zaczęła wypytywać mamę o to skąd się wzięła na świecie, ta delikatnie jej opowiedziała. Po paru dniach dziewczynka dalej zafascynowana nowo zdobyta wiedzą pyta mamę:
- A więc nasionko tatusia zapładnia jajeczko u mamy i mama nosi dziecko w brzuszku?
- Właśnie tak to jest, kochanie - odpowiada mama.
- Ale jak nasionko dostaje się tam? - pyta córeczka - Czy mamusia je połyka?
Mama odpowiada:
- Tylko wtedy gdy chcę nową sukienkę...

Rodzice Jasia uprawiali sex w pozycji na pieska. Nagle w drzwiach stanął Jasio.
- Kurde, muszę wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji - pomyślał tatko.
- A ty, niedobra! Ty...! - ryknął tatko i zaczął walić mamci klapsy w pupę. Nie będziesz już Jasia więcej biła... A masz...!
A Jasio krzyczy:
- Super tatko, super! Wyruchaj jeszcze kota, żeby mnie nie drapał!

Młody chłopak, pewnego dnia zrozumiał, że jednak woli chłopców niż kobiety. Długo się nad tym zastanawiał, aż w koncu postanowił powiedzieć o tym swoim rodzicom.
Wchodzi więc do kuchni gdzie matka gotuje obiad, siada przy stole, bierze głęboki wdech i mówi:
- Mamo, muszę ci coś powiedzieć, jestem gejem.
Matka jakby nie dosłyszała, zero reakcji, nawet się nie odwróciła.
Chłopak powtarza więc:
- Mamo jestem gejem.
Matka odwraca się zdenerwowana i "spokojnym" głosem mówi:
- Jesteś gejem, czy to oznacza że bierzesz do buzi penisy innych mężczyzn?
- Tak mamo - odpowiada nerwowo syn.
Matka łapie patelnię i z półobrotu wali syna w głowę.
- Żebyś się więcej nie ważył mówić że ci moja kuchnia nie smakuje!

Co robi dziewczynka na hustawce w Sarajewie?
Wk....a snajpera.

Tacie zachciało się sexu, więc idzie do syna i mu mówi:
-Idź synu do lekarza i poproś o tabletki, ale wiesz na co?
Syn odpowiada:
-Wiem
Syn jets u lekarz i mówi:
-Panie doktorze tata chciał tabletki, żeby mógł coś jeszcze z mamą porobić?
Lekarz odpowiada:
-Proszę, ale 1 niebieska tabletka dziennie.Dobrze.
-Dobrze panie doktorze.
Idzie syn chodnikiem i mówi:
-1 tabletka dziennie,1 tabletka dziennie,1 tabletka dziennie...
Wchodzi do domu i tata sie pyta:
-Masz te tabletki?
-mam tato.
-Ile tabletek dziennie?
Syn odpowiada że 2.
Tata odpowiada:
-Dwie to dwie.
Mija tydzień,dwa,trzy,a nagle lekarz spotyka tego dzieciaka i się pyta:
-I co pomogło tacie?
Dzieciak na to:
-Panie doktorze lepiej nie mówić?
-A co?
-Matka w ciąży, siostra w ciąży,a krowa jak tatę widzi to na dupe siada.

Wraca gość z delegacji wcześniej niż zapowiadał. Wchodząc do domu zauważył że w sypialni spod kołdry wystają dwie pary stóp: małe i duże. Nabrał pewności co do niewierności żony. Z przedpokoju wziął kij baesballowy i zaczął bić nim od stóp aż po głowy przez kołdrę, z lubością wsłuchiwał się w jęki bitych. A że się trochę zasapał, poszedł do kuchni się napić. Wchodząc do kuchni zobaczył żonę przy zlewie.
- A, to ty, kochanie - powiedziała. - Przywitałeś się z teściami?!

Na lekcji plastyki pani zadała dzieciom narysowanie nieco abstrakcyjnego tematu. Tym tematem jest: panika. Dzieci mozolą się, rysując sceny pożarów, trzęsień ziemi, terroru... Tylko Jasio siedzi beztrosko. Narysował dużą, czerwoną kropkę.
- Co to ma być? - pyta go pani.
- Panika.
- ?
- Moja siostra każdego miesiąca stawiała w kalendarzu taką kropkę. W tym miesiącu nie postawiła. Żeby pani widziała, jaka w domu była panika...

Pani pyta się Jasia w szkole.
-Z czym ci się kojarzy unia Europejska
Jasiu odpowiada
-Z owadem
dlaczego niby z owadem
- Bo tata mowi ze jemu unia europejska koło dupy lata.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mróvka




Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Kraina miodem i leniem płynąca...:)

PostWysłany: Pią 18:51, 06 Kwi 2007    Temat postu:

Allah Akbar! Cały świat się o nas dowie. Dziś zamach na okupantów z Polski! Tym razem na ich ziemi. Cel - Okęcie. Tradycyjnie porwiemy samoloty - cztery. Jeden spadnie od razu, trzy sparaliżują pozostałe porty lotnicze. Zwycięstwo jest nasze!!!

Poniedziałek 17:00
Cały czas nie możemy znależć bagaży. Nici z ataku, na dodatek możemy już stąd nie wyjechać... To nic - jutro atak na Balice - tam musi sie udać!

Wtorek 7:00
Dziś bracia wyjechali do Balic. Nie mamy bagaży, ale sterroryzujemy obsługę plastikowymi nożami i widelcami. Będzie dobrze.

Wtorek 18:00
Bracia Talibowie wrócili - śmierdząca sprawa: kazano im zapłacić za autostradę, a jak byli przy lotnisku (15 minut później) kazali im zaplacic znowu. Wycofalismy się żeby nie budzić podejrzeń. Zresztą podobno i tak w polskich samolotach nie dają sztucców, bo je się tylko kanapki.
PS. Jutro atakujemy siedzibę polskiego rządu!

Środa 8:00
Dziś atak na polski parlament - mamy już dwa autobusy z przyczepami załadowane karbidem. Trotyl ukradli nam w poniedziałek na lotnisku, nic innego nie dało się skombinowac. Autobusy wyjeżdżają o 8:30 - godziny wyjazdu przyczep jeszcze nie znamy - tajemnica. Plan jest prosty - przejeżdżamy przez Warszawę i pierdut. Allach jest wielki!!!

Środa 17:30
Znów coś poszło nie tak. Bez problemów dotarliśmy do celu, ale droga była zablokowana przez samochody. Na wszystkich biało-czerwone wstążki. W każdym jeden kierowca-samobójca. Chyba przewidzieli nasz atak i wystawili swoich żołnierzy.
PS Te dziury na drodze to chyba też nie przypadek - czyżby planowali zaminować drogę? Jutro zmiana planów - cel: Pałac Kultury. Tymczasem wycofamy się pod Warszawę...

Czwartek 7:00
Wstaliśmy rano bo plan wymaga szybkich posunięć, poza tym zadekowaliśmy się pod Warszawą. Wyjazd o 7:10, prejazd przez Janki, Raszyn, wysadzamy Pałac Kultury Nauki i Sztuki, po czym pryskamy do Klewek, gdzie bracia Talibowie podstawią helikoptery. BUŁKA Z MASŁEM.

Czwartek 17:30
Oddam życie za bułkę z masłem. Stoimy od rana w Raszynie. Jakieś pacany w biało-czerwonych krawatach w kółko chodzą po pasach. Nie da się przejechać - próbowaliśmy ich staranować, na szczęście Ahmed zauważył leżące po drugiej stronie odwrócone brony. Dobrze że nie szarżowaliśmy - nie byłoby jak wrócić do Janek...
PS Tym razem rzucili przeciwko nam starców i baby - widocznie nas lekceważą. Ale my mamy plan - wrócimy w nocy!

Piątek 6:30
Wreszcie przechytrzyliśmy wroga - przyjechaliśmy w nocy. Siedzimy przed stadionem Legii (X-Lecia był większy, ale jakieś męty sie kręciły).

Piątek 7:30
Super wiadomość - namówilismy na akcję jakąś wycieczkę - przyjechała autokarami i od razu zgodziła się na akcję. Maja nawet własne siekiery, materiały wybuchowe i transparenty. Idzie nam jak z płatka. Allach nam sprzyja!

Piątek 16:30
Nie, noooo. Co za ludzie - nie dość, że sami dostali pałami, to jeszcze pobili naszych braci Talibów. LUDZIE JAK KTOŚ MA BRODĘ TO JESZCZE NIE ZNACZY ŻE JEST ŻYDEM!! Mam tego dość. Kit z Polską. Jutro atakujemy SALWADOR!

Sobota 1:30
Jak podaje rzecznik Straży Granicznej, niedaleko przejścia granicznego w Kołbaskowie zatrzymano grupę wychudzonych, obdartych i głodnych starców. Umyto ich i ubrano. Na migi prosili, żeby nie strzyć bród. Niestety - nawet tłumaczom z ośrodka dla zbiegłych Rumunów nie dało się dogadać ze starcami. Tyle tylko wiadomo, że chcieli jechać do Ameryki z jakąś "pracą". Zapewne to kolejna grupa Pakistańczyków z jakiejś ubogiej wioski. Odsyłamy ich dziś LOT-em. Wyglądają na wzruszonych.

Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mróvka




Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Kraina miodem i leniem płynąca...:)

PostWysłany: Pią 18:54, 06 Kwi 2007    Temat postu:

o. Rydzyk: - Ja już nie mogę się na to wychowanie seksualne patrzeć. I popatrzcie, jak ono jest wprowadzane w Polsce. Rękami katolików jest wprowadzane. To jest normalny instruktaż. Dzieci się instruuje, jak robić samogwałt, jak sobie robić dobrze... bez Boga.

Ekspert RM: - Filmy rysunkowe są narzędziem dewastacji psychiki dziecka. Ich bohaterowie są głosicielami satanizmu... na przykład ten kwaczący kaczor Donald... On nie zna litości. Jest okrutny i bezwzględny. Jeśli nawet dochodzi do jakiegoś celu, to po trupach. Jego prawem jest prawo zemsty.

telefon do RM: - Ojciec mówi o pornografii, a może zaczęlibyśmy jej zwalczanie od kościołów, od tych kobiet, które przystępują do komunii w spódniczkach tak krótkich, że im cały interes widać, a kapłan, zamiast to przez mikrofon zganić, to tylko się oblizuje.

# fragment piosenki śpiewanej przez dziecko na antenie RM:
- Gdy Pan Jezus był malutki nigdy w domu nie pił wódki.

o. Rydzyk: - Byłem w Białymstoku i widziałem taki perfidny plakat. Taki wielki... niby był przeciwko AIDS. Pisało na nim: ,,Wszyscy to robicie, ale róbcie to z głową". Jakież to wstrętne... wszyscy robicie, a przecież ja tego nie robię.

Słuchaczka: - Papierosy, chłopcy, trochę alkoholu... no puszczam się i jestem szczęśliwa, i jest mi dobrze.
o. Piotr: - Dziecko... czy ty wykręciłaś właściwy numer telefonu?

* * * * *
Przeczytać głośno:
"Trzy czarownice oglądają trzy zegarki Swatcha. Która czarownica ogląda który zegarek?"

A teraz to samo po angielsku:
"Three witches watch three Swatch watches. Which witch watch which Swatch watch?"

Wersja dla zaawansowanych:
Trzy czarownice po zmianie płci oglądają trzy guziczki przy zegarkach Swatcha. Która czarownica ogląda który guziczek?"

No i ponownie po angielsku:
"Three switched witches watch three Swatch watch switches. Which switched witch watch which Swatch watch switch?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz




Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Z tego, co mnie boli.

PostWysłany: Nie 19:39, 22 Kwi 2007    Temat postu:

Jasiu wraca do domu w cholernie złym humorze. Od progu krzyczy: "Mamo, dzieci w szkole śmieją sięze mnie, że śmierdzę trupem! Mamo! Mamo?!"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum klasy Czwartej ;) b Strona Główna -> Informacje Absurdalne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 7 z 9

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin